Niedziela wieczór, dzwoni telefon. Odbieram i słyszę w słuchawce : " Plan jest taki. Możesz przyjechać już jutro i zacząć pracę od czwartku. Co Ty na to?
A ja na to jak na lato pomyślałam. Jadę. Jak pomyślałam , tak zrobiłam...
Dzień w którym podjęłam decyzję o przeprowadzce, był taki jak wszystkie inne. Coś tam wcześniej planowałam, coś rozważałam, ale nie sądziłam , że wszystko odbędzie się tak nagle i tak szybko. Do samego końca głęboko się zastanawiałam czy to dobra decyzja. Zmiana pracy, środowiska, nowi znajomi, nowe otoczenie, nowe życie. Wszystko miało się zmienić pod wpływem jednej decyzji. Jednej bardzo ważnej decyzji. I zmieniło się. Zmieniło się o 360 stopni. Mieszkam teraz z dala od rodziny i znajomych. Nie znam otoczenia, nie znam ludzi, staram się odnaleźć w nowej sytuacji. I jak mi to idzie? Różnie. Czy tęsknię? Bardzo. Wiedziałam, ze będę tęsknić bo zawsze taka rozmemłana i tęskniąca byłam. Całe życie mieszkałam w jednym domu, w otoczeniu tych samych ludzi, znajomych, sąsiadów, przyjaciół. Wiedziałam, że będzie mi ciężko i , że tęsknić będę cholernie. Toż ja tam zostawiłam mojego Alutka. Królewnę moją , która tak szybko rośnie i tak się zmienia, że aż jej nie poznaję! W sumie to zostawiłam wszystko i to wszystko postawiłam na jedną kartę. Czy żałuję? Chyba jeszcze za wcześnie żeby o tym mówić, czas pokaże. Choć na chwilę obecną nie wydaje mi się ,żebym kiedykolwiek miała żałować. Jest mi tu dobrze, bardzo chciałam tu być i nie stresować się , że lada moment muszę wracać bo praca , bo obowiązki, bo urlop się skończył. Bardzo chciałam i jestem. Każdego ranka budzą mnie wesołe i radosne okrzyki czwórki rozbrykanych dzieci. Szalonych, kochanych, wyjątkowo rezolutnych i mądrych dzieci. Znam ich już na wylot, wiem co lubią jeść, w co się bawić, jak najszybciej usypiają, jakie bajki czytać im na dobranoc i jak je podejść jeśli chce się od nich coś wyegzekwować. W gruncie rzeczy to kochane łobuzy są! Każdego ranka piję kawę z tą, przez którą wszystko się zaczęło. Tak , o Tobie mowa babo :) I wiecie co? Kawa smakuje wyśmienicie. Jakoś tak inaczej. Jest słodsza (ostatnio M się wygadała i już wiem dlaczego :P) i smakuje chyba tak wyjątkowo bo i towarzystwo wyjątkowe. Wszystko teraz jest takie inne. Praca wcale nie jest pracą a przyjemnością. Szef jest szefem nietypowym , bo normalnym. Pożartować można a i na poważne tematy też podyskutować lubi. Dacie wiarę? Lubię swojego szefa. No w życiu bym się nie spodziewała bo jakoś ostatnimi czasy do szefostwa szczęścia nie miałam. Otoczenie jest piękne. Las zaraz za płotem, za lasem Zalew a nocą za oknem absolutna cisza. Słychać tylko dźwięki natury, błogo, spokojnie i cudnie. Dni mijają tak szybko, że zanim się obejrzę znowu przychodzi wieczór. Dzieci dostarczają mi tyle radości i uśmiechu, że chyba będę nieśmiertelna bo podobno śmiech wydłuża życie :D Co tu dużo mówić, poszczęściło mi się. Setki buziaków jakie dostaję od dzieci, laurki i powtarzane kilkakrotnie Kocham Cię Ciocia, to chyba największy dowód na to, że było warto. Ne wyobrażam sobie już teraz życia bez tej bandy czworga. Uwielbiam ich całą sobą. W kość też potrafią dać, a jakże. Ale dzieci są tylko dziećmi i mają prawo grymasić i broić. No bo kiedy jest na to czas jak nie w okresie dzieciństwa? Stwierdzam bez dwóch zdania ,że są cudni. Po prostu.
Warto czasem zaryzykować i postawić wszystko na jedną kartę. Ja zaryzykowałam i póki co nie żałuję. Czas pokaże co będzie dalej. Na razie staram się jak najlepiej wykonywać swoją pracę , bo w końcu po to tu przyjechałam. Reszta się nie liczy, Ważne jest to co tu i teraz.
Najważniejsze,że praca daje radość- że szef to człowiek a nie szef i że warto było choćby na małą chwilę. Życzę radości jak najwięcej i zadowoleni z tego wszystkiego co tu i teraz :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :* póki co,jest cudnie ;-)
OdpowiedzUsuńAlicjo, ale jaki szef? Bój się Boga, tu szefów nie ma :P. Co najwyżej "proponowacz pracy" :)))). Mam ogromną nadzieję, że nie będziesz żałować nigdy. Ja widząc po tym, jak spędzasz czas z dziećmi i jak ogromnie mi we wszystkim pomagasz śmiem już dziś twierdzić, że spadłaś nam z nieba. Dzieci Cię kochają, a to dla mnie najlepsza rekomendacja. Każdemu życzę takiej Niani. Pierwszy raz w życiu wyjeżdżam z domu bez żadnego stresu. A to komfort największy z największych. Bardzo Ci dziękuję ♥ Za całokształt ♥
OdpowiedzUsuńI jeszcze jedno, jakkolwiek nie potoczą się nasze wspólne losy (choćbyś dziś powiedziała, że rezygnujesz, bo życie czasem weryfikuje nasze decyzje), nie zamierzam żałować. Bo niby czego? Tej kawy wspólnie wypitej? Dzieci zaopiekowanych podwójnie? Nie należy w życiu żałować. Ot tyle :)
UsuńEeee Ty mnie nie strasz jakimś toczeniem losu okej ? :D Ja się nigdzie Łosiu nie wybieram. Tak szybko się mnie nie pozbędziecie, no way! :P O Szefie napisałam żeby nie było, że jest praca a nie ma Szefa :D a dziękuję to ja, za co nie muszę pisać bo Ty dobrze wiesz Babo :* :* :* :* <3 a co do nieba to lepiej żebym nie spadała bo przy mojej masie grozi to katastrofą!
Usuń