To był styczeń, zaczęły się ferie zimowe. Dostałam telefon :
-Ala, czy Ty gdzieś wyjeżdżasz na ferie? Bo jeśli nie to mam dla Ciebie propozycję. Szukamy kogoś do Emi na dwa tygodnie, jesteś zainteresowana?
-Oczywiście, bardzo chętnie!
I tak zaczęła się moja przygoda z Emisią i jej rodziną. Mamę Emilki poznałam już wcześniej. Pracowała w naszym liceum jako Psycholog. Dzięki temu piątki kochałam jeszcze bardziej :P Ale wróćmy do tematu. Od pierwszej chwili ta śliczna blondyneczka skradła moje serce. Taka była grzeczna, ułożona, taka kochana i tulaśna. Przez cały ten czas gdy się nią opiekowałam nigdy nie płakała. nie histeryzowała, nie była złośliwa czy marudna. Zawsze była na tak i reagowała z wielkim entuzjazmem na każdą formę zabawy. Nawet się nie zorientowałam kiedy czas ferii dobiegł końca i przyszła pora by się rozstać. Na szczęście po tych dwóch wspólnie spędzonych tygodniach tygodniach nie wyobrażałyśmy sobie z Emisią, że wraz z feriami zakończy się nasza wspólna przygoda. Opiekowałam się Nią jeszcze wiele razy, bardzo często odwiedzałam, bo tęskniłyśmy za sobą niemiłosiernie. Stali się nieodłączną częścią mojego życia i są nią do dzisiaj. Mimo, że z racji odległości dużo rzadziej się widujemy (myślę,że czas to zmienić :P). I z ręką na sercu muszę przyznać iż uwielbiałam tam bywać! Mama Emilki - ileż od niej wsparcia dostałam, ile uśmiechu, ileż razy kopa do działania! Ba, za warkoczyk do pionu też byłam stawiana. Do dziś pamiętam wielokrotnie powtarzane zdanie:
-Poddać Ci się nie pozwolę. Absolutnie!
I nie pozwoliła, Za co dziś jestem jej niezmiernie wdzięczna. Tata- fantastyczny gość z ogromnym poczuciem humoru. Tata i mąż na medal. Taki był i jest do do dziś. Jakiś czas później w naszym gronie pojawił się pewien mężczyzna. Śliczny blondynek o niebieskich oczach. Młodszy brat Emilki - Jakub! Idealny był w każdym calu. Opieka nad nim to była czysta przyjemność. Był niesamowicie radosny i prawie w ogóle nie płakał. Miałyśmy z Emisią czas na zabawę i szaleństwa. W końcu do tej pory byłam skupiona tylko na niej, po pojawieniu się Kuby uwagę musiałam podzielić na pół. Ale to mądra i rezolutna dziewczynka. Nie złościła się, rozumiała. Zawsze była taka doroślejsza niż jej rówieśnicy. Nie trzeba było jej tłumaczyć, że Kubuś wymaga dużo więcej uwagi. Czekała cierpliwie na jego pierwszą drzemkę abyśmy mogły skupić się na sobie. Taki egzemplarz mi się trafił. Wszystkim Nianiom życzę aby trafiali na takich podopiecznych i rodziców jak ja. Poszczęściło mi się niezmiernie. Dziś moja maleńka Emisia chodzi do 4 klasy a Kubuś ma 4 lata! A wszystko pamiętam tak dokładnie, jakby to było wczoraj...To był cudowny czas.
Na zdjęciach Emisia i Kuba dawniej i dziś. Zdjęcia różnią się jakością, ale to różnica 4 lat, wybaczcie :)
Ech, piękna historia! Cudnych ludzi spotykasz na swej drodze, ale co się dziwić, ciągnie swój do swego!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że masz tak cudny kontakt z rodziną Emilki! Prześliczne z nich dzieciaki <3
To fakt, mam szczęście co do prawdziwych ludzi <3 A dzieciaczki cudne, to fakt! Do dzieci też mam szczęście :P
Usuń